piątek, 29 listopada 2013

Jak należy czytać Carda

Przez wiele lat nazwisko "Orson Scott Card" mówiło mi tylko tyle, że to drugi oprócz Pratchetta słynny pisarz, którego tłumaczy Piotr W. Cholewa. A później odkryłam Sagę Endera, którą skończyłam dzisiaj. Refleksja moja była mniej więcej taka: Borze, uwielbiam Carda. Nawet jeśli jest mormońskim homofobicznym bucem, to uwielbiam jego książki.
Bo Card, proszę państwa, stworzył cykl doskonały w swojej cyklowości.

Gra Endera jest powieścią świetną, intrygującą, ale w zasadzie bardzo prostą. Autor miał oryginalny pomysł i napisał powieść o chłopcu, który zmienia losy świata. No i fajnie, można by to potraktować jako skończoną całość, albo nawet podarować sobie czytanie i pójść do kina na ekranizację *nerwowy śmiech*. Ale nie można! A to z powodu końcówki powieści, która zapowiada coś więcej, irytująco szuka głębi w tym, co się stało. I nie dowiecie się, po co to komu, dopóki nie przeczytacie kontynuacji.
Zwłaszcza ostatni rozdział może czytelnika zirytować, bo jest dosłownie pisany na kolanie: Card miał mało czasu do deadline'u, więc naskrobał szybko kawałek tekstu, który przygotuje mu grunt pod drugą część cyklu. Nie jest to w żadnym razie zakończenie, a dopiero początek wspaniałości i dlatego nie można poprzestać na Grze Endera.
Swoją wpadkę z ostatnim rozdziałem naprawił Card wiele lat później, dopisując prequel-sequel, powiedzmy: część 1 i 8/9. Zawarł w niej dokładnie to samo, tylko poszerzone do rozmiarów powieści, dzięki czemu zyskuje sens. Nazywa się to Ender na wygnaniu i stanowi pomost, który pomaga zrozumieć pierwszą część i przygotować się na drugą. Ponieważ przy okazji dobrze się to czyta, polecam taką kolejność.
Potem jest Mówca Umarłych, który mnie absolutnie zachwycił i powalił na kolana. Jest tam tyle wątków, tyle niesamowitych postaci i problemów, a wszystko upchnięte w jednej, niegrubej książce. Atmosfera jest gęsta jak rtęć, a plątanina wątków łapie cię w sieć jak w pajęczynę. Dopiero po przeczytaniu Mówcy Umarłych zaczynasz rozumieć, o co właściwie w tym wszystko chodzi.
Ksenocyd, część trzecia, ma wszystko to, co "Mówca", tylko pojawiają się nowe, tragicznie ciężkie problemy i wszystko jeszcze bardziej się komplikuje. Po raz pierwszy też akcja dzieje się równolegle na dwóch planetach, co powoduje poszerzenie perspektywy i zbliżenie do zupełnie nowej kultury.
Dzieci Umysłu są... piękne. Kontynuując fabułę i rozwój postaci z poprzednich części, Card szczególnie podkreśla relacje międzyludzkie (i nie tylko -ludzkie). Są do bólu prawdziwe, skomplikowane, niełatwe. Do tego dochodzi poetycka, niezwykła i zupełnie nieprawdopodobna wizja tego, czym jest świadomość i inteligencja.
Seria się kończy, a ja jestem w szoku, tęsknię za bohaterami i przeżywam kac książkowy.



Dlaczego więc to wszystko jest takie doskonałe? Bo każda część stanowi logiczną kontynuację wątków z poprzedniej, a jednocześnie dodaje coś nowego, czego nikt by się nie spodziewał. Uniwersum, tak prosto przedstawione w "Grze Endera", stopniowo rozrasta się, komplikuje, zmienia.
Także dlatego, że czytelnik znajdzie tu wszystko, czego może zapragnąć: obce kultury, obce rasy, obce technologie, miłość, religię (a nawet kilka), politykę, wojnę, nienawiść, tolerancję. Przy tym wszystko to tworzy sensowną strukturę, nic nie dzieje się bez przyczyny, wątki splatają się w całość, wszystko ma swoje konsekwencje i każda jednostka jest ważna.

Dlatego apeluję: doceńcie wysiłek autora i zróbcie sobie przyjemność, czytając całą serię.
Nie odkładajcie "Gry Endera" na półkę z poczuciem, że książka ta wam nic nie dała i nie warto czytać kontynuacji. Nie kaleczcie cykli. Nie zrobilibyście tego Tolkienowi, sięgnęliście po drugą część "Autostopem przez Galaktykę", nie wyobrażacie sobie znać tylko jednej części Narnii. Zapewniam, Card też na to zasługuje. "Gra" to tylko wstęp do pięknego, rozwiniętego uniwersum.

wtorek, 19 listopada 2013

Liebster Award

Psze państwa, okazuje się, że ja prowadzę bloga! Co więcej, ktoś go czyta i zachciało mu się nominować mnie do blogerskiego łańcuszka.



"Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę” Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który cię nominował."
Nie wiem, kto to wymyślał, ale doskonale wybrał liczbę pytań :3

Pytania od Pondera:

1. Pierwszy "dorosły" zespół lub wykonawca muzyczny, którego słuchanie pamiętasz.
Grzegorz Turnau. Pamiętam, jak mama pierwszy raz mi go puściła (miałam jakieś siedem lat), a ja pomyślałam coś w stylu "Ale ten pan ma śmieszne nazwisko, prawie jak Tornado".
2. Gdybyś mogła wybrać sobie jeden talent, jakiego nie posiadasz, do czego chciałabyś mieć smykałkę?
Taki wybór... Chciałabym... śpiewać? rysować? latać? Chyba najbardziej chciałabym mieć talent do gry na klawiszach. Lubię grać na keyboardzie, ale tak strasznie nie potrafię.
3. Dokonaj swobodnej autoanalizy psychologicznej na podstawie ulubionego koloru i tego, jak wygląda twój breloczek do kluczy.
Całkiem proste. Mój ulubiony kolor to fioletowy, co, według Ślimaka, oznacza osobę z zaburzeniami osobowości. Rozumiem to tak, że choć jestem człowiekiem, wydaje mi się, że jestem żółwiem. A może na odwrót...? Jeśli chodzi o to, co dynda przy moich kluczach na czarnej smyczy z Pyrkonu... Mój brelok to miniaturka TARDIS. Oryginalna, z napisem "© BBC 1963".
Jestem więc znerdziałym, lekko obłąkanym żółwiem. Wszystko się zgadza.
4. Gatunek muzyczny, którego nie możesz znieść.
Polski rap. Próbowałam kilka razy, ale 'głębia' tekstu do mnie nie przemawia, a 'oprawa muzyczna' przeszkadza mi w odbiorze. Nie umiem tego słuchać.
*to są pół-cudzysłowy, ponieważ nie jestem pewna, czy piszę to sarkastycznie, czy nie.
5. Film, którego prawie wszyscy twoi znajomi nienawidzą, a ty go lubisz.
Yyy... Moi znajomi są zgrają dziwnych ludzi, którzy są tak różni, jak się da i w większości się nie znają. Chyba nie ma filmu nienawidzonego przez nich wszystkich.
6. Ostatnio przeczytana książka i wrażenia z niej.
"Ksenocyd" Orsona Scotta Carda. Trzecia część "Gry Endera" jest chyba jeszcze lepsza od drugiej, obie za to biją na głowę pierwszą. "Mówca Umarłych" i "Ksenocyd" są tak wciągające i cudownie zagmatwane, że będę polecać kontynuacje cyklu każdemu, kto się nawinie. Po prostu nie powinno się kończyć na "Grze Endera".
7. Czy lubisz jeże?
Oczywiście, że lubię jeże. To bardzo urocze stworzenia i zaskakująco stoickie. Pewnego wieczoru szłam sobie ulicą i napotkałam jeża. Ten, nic sobie nie robiąc z obecności człowieka, siedział rozkosznie pośrodku chodnika. Zaczynałam się martwić, że umarł, kiedy obrócił głową w prawo, w lewo i... siedział dalej.
8. Jakiego zmarłego sławnego artystę chciałabyś zobaczyć na żywo, gdybyś miała taką możliwość?
Myślę, że Kaczmarskiego. Choć był bucem kompletnym ponoć nawet na scenie, to wiele bym dała, żeby posłuchać jego koncertu.
9. Gdybyś miała do wyboru zrezygnować do końca życia z czekolady albo z całego nabiału z wyjątkiem tego w czekoladzie zawartego, co byś wybrała?
Każesz mi wybierać między serem a czekoladą?! Szczyt podłości! Chyba zrezygnowałabym z czekolady. Tyle wspaniałych serów. Jogurtów. Płatków z mlekiem. Koktajli. Kawy. Lodów! Choć czekolada wiele dla mnie znaczy, nie jest warta aż tyle.
10. Czy jeż z czekolady jest dalej jeżem, czy już czekoladą?
Jeż z czekolady nie istnieje. Został zjedzony w ciągu pół sekundy od początku istnienia, by uchronić świat przed eksplozją słodkości.
11. Jaka jest prędkość afrykańskiej jaskółki bez obciążenia?
Zależy od sił oporu.

Pytania od Ginny:

1. Czy żyrafy są prawdziwe?
Tylko niektóre. Łatwo można ulec złudzeniu, że widzisz żyrafę, ale kiedy podejdziesz bliżej, okazuje się, że to tylko nadmuchany balon albo tekturowa podróbka żyrafy. Jeśli jednak zobaczysz wysokie stworzenie, które płonie i z którego wystają szuflady, możesz być pewien:
to jest prawdziwa żyrafa.
2. Dziwne sny? Opowiedz.
O, kochana. Długo by opowiadać. Chyba napiszę o tym niedługo posta. Na razie powiem tylko tyle, że oliwki, gęsi i podwodny rap.
3. Czy masz jakieś nietypowe uczucie, tylko dla ciebie?
To uczucie, kiedy dzień, który zapowiadał się cholernie ciężko, nagle staje się piękny, bo glany depczą kałuże, a chmury są dziś niesamowite.
4. Jaką polską piosenkę podejrzewasz o bycie piosenką o Doktorze?
Nie znam dużo polskich piosenek, ale myślę, że "Wehikuł czasu" może być zakamuflowaną wiadomością do Doktora. Taka prośba o przybycie, która tkwi w duszy każdego z nas.
5. Hannibal, czy Vimes?
Vimes. Cudownie rozumie życie i ulice, a Hannibala nienawidzę z całego serca.
6. Dlaczego pomarańczowy kocyk posiada tak wielką moc?
Ponieważ szyje się go ze specjalnie dobranych pomarańczowych nici. Selekcja jest powolna i pracochłonna: każdą nić kładzie się na szarym materiale i jeśli moc pomarańczu jest na tyle silna, że materiał wygląda weselej i pomarańczowiej, taka nić zostanie użyta.
7. Jaka była najdłuższa książka, którą przeczytałeś/aś z własnej woli i do tego z przyjemnością?
Trudno mi stwierdzić. Możliwe, że "Potop". Albo "Shantaram". Jednak za moje największe osiągnięcie czytelnicze uważam przeczytanie "13 i 1/2 życia Kapitana Niebieskiego Misia" Moersa. Ta książka nawet tytuł ma długi, a jest opasłą 700-stronicową cegłą rozmiaru A4. Przeczytałam w jeden dzień.
8. Ciemność czy światło?
Zawsze ciemność. Przecież ciasteczka.
9. Różowe okulary, czy kolorowy umysł?
Kolorowy umysł. Kolorowe umysły tworzą obłąkane, kolorowe obrazy, a optymiści są irytujący. Choć różowe lennonki są całkiem spoko.
10. Superwholock?
Taak! Co prawda Supernaturala porządnie nie oglądam, więc jestem fandomową pozerką, ale i tak uwielbiam.
11. Czy nie sądzisz, że jeden mózg to za mało?
Chciałabym mieć chociaż jeden... Mój most robi co może, ale czasem jest przeciążony i trochę się ugina. Ma ktoś trochę zaprawy na zbyciu?

Pytania od Eśki: 
No i stało się, moje pytania spowodowały chęć zemsty i podłe odbicie nominacji. Ponieważ nie chcę być obwołana tchórzem, odpowiadam na eśkowe pytania.

1. Ulubiony komiks i jakiś krótki opis, dlaczego akurat ten, a nie inny.
Tu mnie masz. Znam cholernie mało komiksów, przynajmniej tych wydrukowanych. Podam więc najlepszy i najbardziej sfabulizowany webkomiks, jaki znam: Barwy Biedy. Kreska Kiciputka doskonale pasuje zarówno do ponurości i szarości tematyki komiksu, jak i dziwacznego poczucia humoru Ślimaka (miny i oczęta, jakie robią bohaterowie, to jakby graficzne przedstawienie absurdalnego humoru). Autorki marudzą, że jako papierowy komiks by się nie sprawdził przez różny rozmiar kadrów, ale jestem pewna, że gdyby udało się to wydać, świetnie by się czytało. Także pod względem fabuły, która jest na tyle wciągająca, że z niecierpliwością czeka się na następną sobotę.
2.  Ulubiona animacja pełnometrażowa (chciałam napisać Disneya, ale nie zawężajmy się) i również krótki opis.
Uwielbiam większość filmów Disneya, pierwszy, jaki przychodzi mi na myśl jako ulubiony, to "Księżniczka i Żaba". Ale może dlatego, że inne były dawno. Bardzo lubię też "Mulan" i, oczywiście, "Króla Lwa".
Jako że nie mogę się zdecydować na jednego disneya, podam co innego: "Ruchomy Zamek Hauru". Miyazaki jest wspaniały. Widziałam kilkanaście jego filmów, a "Zamek" jako pierwszy i był dla mnie kompletnym olśnieniem. Baśniowy, ale nie bajka, absurdalny, ale spójny, przepiękny graficznie i poruszający. Perełka.
3. Opisz swoją relację ze Stevenem Moffatem.
Steven Moffat nie ma pojęcia o moim istnieniu, a jednak potrafi zadać mi wiele cierpienia. Albo spowodować u mnie spontaniczne wybuchy radości. Pozostaję jednak dla niego tylko kolejną ucieszoną lub wykrzywioną z wściekłości twarzą w tłumie fanów BBC.
Jeśli chodzi o mnie, czasem nie czuję do niego nic. Czasem, kiedy przeczytam o jego kolejnym trollingu, czuję uznanie. Zawsze czuję szacunek dla świetnej scenariuszopisarskiej roboty.
Niemal przy każdej kwestii napisanej przez niego czuję uwielbienie dla jego zdolności i poczucia humoru.
Niemal przy każdym zwrocie fabuły czuję do niego nienawiść. Na szczęście uczucia te mają różne punkty przyłożenia, więc się nie równoważą.
4. Ulubiony szalony naukowiec popkultury.
...Mark Selvig. Właśnie wróciłam z drugiego seansu "Thor. Mroczny świat" i nic innego nie przychodzi mi do głowy.
 5. Dlaczego życie jest ogórkiem?
Z ziemi powstałeś i w ziemi wylądujesz. Z wiekiem tyjesz i kiedy najmniej się tego spodziewasz, zostajesz wyrwany ze wszystkiego, co dotąd znałeś. Od tej pory możesz spodziewać się wszystkiego: podróży, okaleczeń, długich okresów bezczynności, gwałtownej śmierci. W zasadzie egzystencja sprowadza się do powolnego gnicia i strachu przed śmiercią.
Życie jest krótsze, niż się wydaje. W każdej sytuacji jesteś zielony. Pod grubą skórą codziennych problemów życie kryje delikatny miąższ drobnych przyjemności. Kiedy zaś zrzucisz skórę obowiązków i zmartwień, to dobrze robi na oczy. Czasem trzeba dokonać radykalnych zmian, niekiedy długofalowych, jak np. kiszenie, żeby odkryć nowy smak życia.
 6. Który wykonawca muzyczny jest bogiem najbardziej?
Nie powinno zadawać się takich pytań. Myślę, że z wykonawców nie-solowych Mark Knopfler. Prawdopodobnie zmienię zdanie siedem razy w ciągu najbliższej minuty.
7. Gruz - zdefiniuj pojęcie.
Gruz to kawałki czyjegoś rozwalonego życia, które obserwujesz uważnie, próbujesz pomóc poskładać je do kupy i potajemnie cieszysz się, że w porównaniu z tym to w sumie nie masz tak źle. Gruz symbolizuje utracone nadzieje, bezpowrotnie zniszczone psychiki, piękno patologii i skutki dobrych chęci. Gruz to zachwycająca brzydota, powalająca na kolana przenikliwością jej pesymistycznego spojrzenia na świat.
8. Ulubione medium kulturowe i dlaczego tak, a nie inaczej.
Książka. Choć ostatnio haniebnie zaniedbuję czytanie na rzecz życia, ogórków i seriali, pozostaję wierna przekonaniu, że to właśnie literatura daje najwięcej. I sprawia mi najwięcej przyjemności. Jest coś magicznego w wyobrażaniu sobie bohaterów na swój własny sposób, w przeplataniu się wątków dobrej powieści, w zagłębianiu się w fikcyjny świat, który jest przecież tylko czarnymi literkami. Między innymi z powodu ograniczonych środków wyrazu książkę cenię najbardziej: autor ma tylko własny intelekt i słowa, żeby przedstawić to, w co przy produkcji filmu zaangażowane jest mnóstwo osób. I często wychodzi mu to równie dobrze albo nawet lepiej.
9. Rozbijasz się na bezludnej wyspie. Którego aktora/aktorkę bierzesz ze sobą?
Skoro już się rozbiłam, to chyba nie mam możliwości wyboru. A jeśli biorę zanim się rozbiję, to co, planuję się rozbić? Sprytna ja. Cumberbatcha, oczywiście. Mógłby utrzymać mnie przy życiu samym brzmieniem swojego głosu, recytując chociażby listy zakupów. Wyobraźcie sobie, jak mówi "Three jars of peperroni peppers" głosem psychopatycznego mordercy.
10. Czy byłaś kiedyś nobem?Tak, byłam. Podobno ciągle jestem. Oczywiście, jeśli przyjąć za definicję osobę, która nie potrafi posługiwać się komputerem ani internetem. Ledwo opanowałam logowanie się na maila.
Czy byłam kiedyś "osobą reprezentującą sobą cechy negatywne lub zachowującą się w sposób niewłaściwy w rozumieniu społeczności internautów lub graczy komputerowych"? Nie sądzę. Jeśli tak, to przepraszam.
11. Myślenie - bilans strat i zysków.
 Straty:
- dziesiątki godzin spędzone na rozważaniu w kółko tego samego problemu
- resztki zdrowej psychiki
- optymizm
- dystans do życia
- nadzieja na lepszą przyszłość

Zyski:
- od czasu do czasu kulka weny wystarczająca na uncję tekstu
- inspirujące sentencje, takie jak "Gdyby wszystko, co śmierdziało, było kozą, świat byłby pełen kóz."
- wnikliwa psychoanaliza samej siebie (czasem skutkuje stratą szacunku do siebie)
- świadomość, jak ważni są dla mnie niektórzy ludzie i ile im zawdzięczam
- fascynujące wizje; część z nich obejmuje brutalne morderstwa
- możliwość rozmowy na poziomie z inteligentnymi ludźmi

Pytania ode mnie

1. Czy uważasz, że kaktusy zasługują na przytulanie?
2. Znasz film "Amelia"? Oczywiście, że tak. Jeśli to ciebie mieliby scenarzyści podsumować w kilku zdaniach o twoich dziwactwach, co by się tam znalazło?
3. Opisz najbardziej absurdalnego żółwia, jakiego zdołasz sobie wyobrazić.
4. Masz do wyboru: okulary korekcyjne, papierowe czerwono-niebieskie okulary do 3D, profesjonalne i szpanerskie okulary do 3D, lennonki, soczewki i hipsterskie bryle w rogowej oprawce. Co założysz?
5. Tak uczciwie: po czym oceniasz nowo poznanego człowieka?
6. Co sądzisz o sztuce współczesnej?
7. Ulubiony rodzaj sera? Ewentualnie ulubiony owoc.
8. Dostajesz próbkę oktarynowej farby, możesz nią pomalować jeden przedmiot w swoim pokoju. Co to będzie?
9. Lubisz tańczyć makarenę?
10. Jakiego hobby w życiu nie chciał(a)byś spróbować?
11. Opisz swoje uczucia do Brytyjczyków na podstawie wybranego wytworu kultury.

Lista nominowanych

Mało, bo mało znam. I niekoniecznie mniej znane od mojego bloga, bo prawie takich nie ma.

Skeczbuk - masz, cierp, Arsis.
Trampacze - bo chciałabym częściej widzieć tam nowe posty
Potffora - zawsze ciekawi mnie, co Eśka ma do powiedzenia
Pan Tygrysek - bo Pamiętnika Absurdalnego nie mogę ]:->
Dolina Kulturalna - w ramach pokuty za wywołanie lawiny
221B Baker Street - bo lubię, o.


To tyle. Dzięki za wciągnięcie mnie w akcję, it was fun :D