Wszyscy znamy to radosne uczucie zabawy z balonikiem. Chyba, że ty nie znasz. Wtedy prawdopodobnie nie miałeś dzieciństwa. Khem. Balony od wieków dostarczają dzieciom i trochę starszym radości: absurdalnie wiele, jeśli wziąć pod uwagę, że to tylko kawałek gumy wypełniony powietrzem.
Pamiętam czasy, kiedy zawsze miałam w domu balon albo dwa, niektóre bardzo wymyślne, w kształcie lwa albo papugi. Pamiętam dziecięce dramaty, kiedy balonik z helem wyślizgnął się i utknął na suficie hali. Pamiętam turkusowy balon z deltą, który wyniosłam z dni otwartych mojego liceum i zawiozłam całą drogę do domu, gdzie dwa dni później zachwycił Arsis. Pamiętam niezliczone sytuacje, kiedy widziałam dzieci biegające z balonami i wstydziłam się podejść do rozdającego, bo mógłby powiedzieć mi, że jestem za stara. Pamiętam, jaka czułam się ważna, kiedy podczas przygotowań otrzęsin zarządzałam produkcją i rozwieszaniem balonów. Pamiętam balon-kaktusa, którym bił mnie po głowie świeżo upieczony 18-latek. Pamiętam balon w kształcie żółwia, którego nie kupiłam.
Pamiętam czasy, kiedy zawsze miałam w domu balon albo dwa, niektóre bardzo wymyślne, w kształcie lwa albo papugi. Pamiętam dziecięce dramaty, kiedy balonik z helem wyślizgnął się i utknął na suficie hali. Pamiętam turkusowy balon z deltą, który wyniosłam z dni otwartych mojego liceum i zawiozłam całą drogę do domu, gdzie dwa dni później zachwycił Arsis. Pamiętam niezliczone sytuacje, kiedy widziałam dzieci biegające z balonami i wstydziłam się podejść do rozdającego, bo mógłby powiedzieć mi, że jestem za stara. Pamiętam, jaka czułam się ważna, kiedy podczas przygotowań otrzęsin zarządzałam produkcją i rozwieszaniem balonów. Pamiętam balon-kaktusa, którym bił mnie po głowie świeżo upieczony 18-latek. Pamiętam balon w kształcie żółwia, którego nie kupiłam.
Jeśli kiedyś taki zobaczycie, koniecznie mi kupcie! |
Krótko mówiąc, balony zawsze były dla mnie ważne. Przedstawiam wam historie kilku wyjątkowych balonowych obywateli, którzy zasługują na bycie zapamiętanymi.
I. Dariusz
Spacerowałam nad Motławą z Arsis i Ponderem, kiedy on... Dosłownie sfrunął mi z nieba. Błękitny, w kształcie balonu, nie nazbyt napakowany, ale i nie kurdupel. Wydawał mi się idealny. Przygarnęłam go więc, nadałam mu nowe imię: Dariusz i postawiłam na równi z nami (czyt. niosłam na wysokości głowy). Dariusz spędził z nami dużo czasu, poszedł z nami na koncert skrzypcowy pod bramą i towarzyszył nam podczas spaceru pod Filharmonię. Tam siedzieliśmy pod grającym krzakiem, kradnąc darmowy internet itp. Dariusz podskakiwał wesoło, nie zwracał uwagi na żałosne ataki ze strony Pondera i wszystko było dobrze. Ale później... Później Arsis postanowiła zrobić mu tatuaż. Wyciągnęła cienkopis i narysowała na tyle głowy Dariusza żółwia. Potem uśmiechniętą buźkę z Sherlocka. Potem TARDIS. Potem jeszcze L z Death Note'a. Kolorowała właśnie to ostatnie, kiedy... BUM! Cienkopis przebił delikatną skórę Dariusza i dosłownie eksplodowała mu głowa.
Mój ból był ogromny. Pozbierałam kawałki z ziemi, zachowałam jeden na pamiątkę, reszcie urządziliśmy pogrzeb wojownika, rytualnie wrzucając je do rzeki.
Zwłoki Dariusza, które noszę w torebce jako amulet. Od lewej: pęknięty L, TARDIS i żółw z twarzą z Sherlocka. |
Od tych wydarzeń minęło sporo czasu, ale przedwcześnie utracony przyjaciel żyje w mej pamięci. Arsis... już dawno ci wybaczyłam, ale nigdy ci tego nie zapomnę.
II. Balunio
Historia gościnnie opowiedziana przez Acię, najdziwniejszą osobę, z jaką zdarzyło mi się rozmawiać. Wersja niecenzurowana.
Balunio
narodził się 1 września 2013 roku. Właściwie to został kupiony w Tesco jako ozdoba na świętowanie powrotu - tej jak jej tam było - do
Polski oraz na znak tego, że o niej nie zapomnieliśmy.
Balunio oraz jego bracia i siostry zostali zabrani przez nas do restauracji "Biesiada", gdzie Ponder starał się tknąć w nie tchnienie życia. Nie, tak dosłownie to je dmuchał. To był dzień gdy Balunio stracił swą niewinność.
Cała jego rodzina, z nim włącznie, wyglądali jak gumowe, napompowane kuleczki analne vel różdżka Dumbledore'a. To był powód, dla którego Ponder tak bardzo go pokochał.
Zabraliśmy Balunia, jego brata i siostrę na spacer. Siostrą opiekowałam się ja, była jakaś upośledzona, bo nienadmuchana do końca... I mean niedorozwinięta.
Podczas spaceru zaliczaliśmy wszystkie sklepy w poszukiwaniu Baileysa. Pół miasta przeszliśmy...
Balunio lubił wylatywać Ponderowi z rąk i bawić się na trawie. W pewnym momencie zrobił to po raz ostatni... Balunio radośnie poleciał na trawę i tam przez nieuwagę przewrócił się i nabił na ostrą krawędź trawy. To był ostatni raz gdy widzieliśmy go nadmuchanego i pełnego powietrza.
Uczciliśmy jego śmierć minutą śmiechu, a następnie zrobiliśmy cichy pochód pogrzebowy. Dobrze, nie taki cichy, nuciliśmy marsz imperialny z "Gwiezdnych Wojen".
Balunio spoczął w koszu na śmie... I mean trumnie. Tam widzieliśmy go po raz ostatni.
Ciekawostka: Jego brat został księdzem pedofilem.
Balunio oraz jego bracia i siostry zostali zabrani przez nas do restauracji "Biesiada", gdzie Ponder starał się tknąć w nie tchnienie życia. Nie, tak dosłownie to je dmuchał. To był dzień gdy Balunio stracił swą niewinność.
Cała jego rodzina, z nim włącznie, wyglądali jak gumowe, napompowane kuleczki analne vel różdżka Dumbledore'a. To był powód, dla którego Ponder tak bardzo go pokochał.
Zabraliśmy Balunia, jego brata i siostrę na spacer. Siostrą opiekowałam się ja, była jakaś upośledzona, bo nienadmuchana do końca... I mean niedorozwinięta.
Podczas spaceru zaliczaliśmy wszystkie sklepy w poszukiwaniu Baileysa. Pół miasta przeszliśmy...
Balunio lubił wylatywać Ponderowi z rąk i bawić się na trawie. W pewnym momencie zrobił to po raz ostatni... Balunio radośnie poleciał na trawę i tam przez nieuwagę przewrócił się i nabił na ostrą krawędź trawy. To był ostatni raz gdy widzieliśmy go nadmuchanego i pełnego powietrza.
Uczciliśmy jego śmierć minutą śmiechu, a następnie zrobiliśmy cichy pochód pogrzebowy. Dobrze, nie taki cichy, nuciliśmy marsz imperialny z "Gwiezdnych Wojen".
Balunio spoczął w koszu na śmie... I mean trumnie. Tam widzieliśmy go po raz ostatni.
Ciekawostka: Jego brat został księdzem pedofilem.
III. Komunista
To było na mądrej konferencji w Berlinie. Spacerowaliśmy wielokulturową grupką po Alexanderplatz, kiedy zauważyliśmy poruszenie wokół czerwonych namiotów. Okazało się, że zbliżają się wybory parlamentarne i to zamieszanie jest częścią wielkiej kampanii promocyjnej komunistycznej partii Die Linke. Jednogłośnie i bezgłośnie stwierdziliśmy, że choć nie jesteśmy komunistami, chcemy baloniki. Wyłudziliśmy od miłego pana komunisty chyba z siedem identycznych balonów z helem. Jeden zabiliśmy na rzecz śmiesznego gadania (powiedziałam wtedy prawdopodobnie najsłodsze "Wassup", jakiego w życiu nie słyszeliście). Pozostałe obwiązaliśmy sobie wokół nadgarstków i wieźliśmy przez godzinę komunikacją miejską, jak na poważnych uczestników konferencji przystało.
Komunista wraz z otrzymanym tam pamiętniczkiem, w którym czasem piszą się posty |
Tego wieczora bawiłam się z balonikiem w swoim pokoju, a następnego dnia rano zostawiłam go wiszącego pod sufitem. Kiedy wróciłam... Leżał na podłodze! Próbowałam go przywrócić do życia, ale już nigdy nie zaczął ponownie latać. Wkrótce konferencja się skończyła i z żalem musieliśmy się rozstać. Zostawiłam go na łóżku wraz z papierową torbą z supermarketu. Mam nadzieję, że obsługa się ucieszyła.
IV. Wędrowiec
Na ostatni dzień konferencji organizatorzy przygotowali niespodziankę - mnóstwo kolorowych balonów z helem, do których mieliśmy przywiązać swoje życzenia i wypuścić w świat.
Mnie trafił się pomarańczowy (osobiście ściągnęłam go z sufitu). Kiedy
nadeszła chwila uwolnienia balonów, okazał się trefny - zamiast polecieć
w górę, hipstersko odbił w bok i nisko poleciał za budynki. Smuteczek.
Odlatujące życzenia. Mój balon w samym centrum kompozycji. |
Później zobaczyłam, jak niejaki Dan próbuje zabić różowy balon. Jako że był lamą, nie potrafił go rozwiązać. Zaoferowałam pomoc i podstępnie wypuściłam balon w powietrze. Cóż za wspaniałe uczucie, popsuć komuś zabawę! Ale to jeszcze nie koniec. Ktoś znalazł mój pomarańczowy balon - sprawdziłam, miał moją kartkę. Znowu zabawiłam się w złodzieja i przywłaszczyłam go sobie. Postanowiłam jednak dać Danowi zadośćuczynienie - oddałam mu swojego odzyskanego nielota, a on zużył go na hel. Jeszcze nigdy nie czułam się tak szlachetna.
PS Niektórzy napisali na balonach swoje maile - dostali później wiadomości o balonach znalezionych setki kilometrów od Berlina.
Lekcja życia na dziś: nigdy nie jesteś za stary na balony.
pamiętam, że kiedyś miałam fioletowy balon w kształcie serduszka wypełniony helem. Niestety sznurek wyślizgnął mi się z ręki i balon odleciał do słońca.
OdpowiedzUsuńBalony są wspaniałe, I guess.
O, zdecydowanie nigdy ^^ Też pamiętamy balon. Na koncercie Radiohead w Poznaniu, ktoś z tłumu dzierżył płaskiego Kubusia Puchatka, który w pewnym momencie poleciał w niebo. Myślimy, że Kubuś cieszył się, że mógł być na tym koncercie.
OdpowiedzUsuńGin&PT
P.S. Analogowe zapisywanie notek <3